Jedni ogłaszają, że kot albo pies im zaginął. Drudzy na to: – Powinniście zostać ukarani, bo to wasza wina

Nie ma dnia, żeby mieszkańcy Fordonu nie publikowali kolejnych ogłoszeń o zaginionych kotach i psach. Scenariusz jest zazwyczaj podobny: w przypadku kota właściciele tłumaczą, że on wychodził i dotychczas wracał, a w przypadku psa, że tenże pies uciekł podczas spaceru.

– Później jest lament, że pupilek się zawieruszył i jest wstawianie smutnych komunikatów. To nie jego wina, tylko właściciela – twierdzą niektórzy. – Gdyby zwierzęta były zabezpieczone, nie uciekłyby. Ci, którzy myślą, że ich Mruczek czy Azor na pewno wrócą do domu, chociaż zostały puszczone luzem, mogą się mylić. Nikt do końca nie zna natury czworonoga. Zwierzę może się spłoszyć i nie odnajdzie drogi powrotnej.

Gdy mróz siarczysty doskwiera, krążą jeszcze takie opinie: – Właściciele psów i kotów, które teraz zaginęły, powinni odpowiadać za nie karnie, właśnie za brak zapewnienia im bezpieczeństwa. To z powodu narażenia zwierząt na zamarznięcie. Może mandat w wysokości 500 złotych albo nawet 1000 zł sprawi, że ludzie zaczną troszczyć się o zwierzęta. A jeżeli te zwierzęta giną po raz kolejny, to niech sprawa będzie skierowana przeciw opiekunom do sądu.