Styl życia

„Dałam sąsiadom używane biurko, a oni wystawili je na sprzedaż”. Incydent z Fordonu

Mieszkanka Fordonu podarowała biednej rodzinie biurko po swoim synu. Sąsiedzi wystawili je na sprzedaż.

Internautka z Fordonu opisuje przykrość, która ostatnio ją spotkała. – Mieszkamy na Mariampolu od prawie 7 lat – przedstawia się kobieta. – Niedawno do naszej klatki w bloku wprowadziła się nowa rodzina. To mama, tata i dwoje dzieci. Mama nie pracuje, tata tak. Dzieci są w wieku szkolnym. Pod koniec września zaczęliśmy robić generalny remont jednego pokoju. Część mebli też wymieniamy, w tym kilkuletnie biurko z nadstawką. Szkoda go było wyrzucać, bo jeszcze ładne, bez żadnych uszkodzeń.

Kobieta napisała ogłoszenie, że osobie potrzebującej odda biurko po synu. – Kartkę nakleiłam na tablicy ogłoszeń – dopowiada. – Nie sądziłam, że ktokolwiek się zgłosi, bo przecież kto potrzebował szkolne biurko, ten kupił je miesiąc wcześniej, przed rozpoczęciem roku szkolnego. Jeszcze tego samego dnia jednak odebrałam telefon od zainteresowanej. Mówiła, że jest chętna na mebelek i że jest z naszego osiedla. Rozpoznałam znajomy głos, ale nie skojarzyłam osoby. Dopiero, gdy podałam adres, pani przyznała, że przecież jesteśmy sąsiadkami z bloku. To była wspomniana nowa sąsiadka. Upewniła się, czy na pewno odbiór będzie za darmo. Potwierdziłam. Kobieta przyszła jeszcze tego samego wieczoru z jednym ze swoich dzieci. To w jego pokoju miało stanąć biurko. Dziękowała, wyjaśniając, że w domu sprzęt się przyda, bo i tak planowali kupić, a rodzina żyje tylko z męża wypłaty. Ucieszyłam się, że biurko trafi do kogoś naprawdę uboższego, kogo w miarę znam.

Radość trwała krótko. Kobieta, która podarowała biurko, zdziwiła się, gdy parę dni później na portalu bezpłatnych ogłoszeń zauważyła ofertę o sprzedaży biurka. – To biurko, które kilka dni przedtem należało do mojego syna. W anonsie nie było podanego numeru telefonu, napisałam więc wiadomość do autorki. Przedstawiłam się i zapytałam, dlaczego wystawia mebel, który powinien trafić do osoby potrzebującej, tym bardziej, że tak zaznaczyłam w ogłoszeniu. Sąsiadka odpisała. Tłumaczyła, iż jej dziecko już w domu stwierdziło, że jednak biurko mu się nie podoba, więc postanowiła pozbyć się mebla. Mogłam dociekać, dlaczego zatem nie przekazała komuś innemu biurka za darmo, ale machnęłam ręką.

Internautka nie wierzy w wersję bezrobotnej sąsiadki. – Faktycznie, skoro komuś dałam mebel, to już nie powinnam interesować się tym, co ten ktoś z nim robi, ale przykre, że sąsiadka, udająca biedną, chciała na nim zarobić. Wystawiła je na sprzedaż za 100 zł.

Ogłoszenie zostało usunięte. – Mam nadzieję, że nikt nie kupił biurka, tylko sąsiadka poczuła wstyd i z tego powodu skasowała anons – kończy mieszkanka Mariampola. – Mijałyśmy się na klatce schodowej. Nie zaczęłam tematu. Ona tylko powiedziała „Dzień dobry” i niemrawo się uśmiechnęła. Oferty, dotyczącej sprzedaży biurka, w necie nie ma. Niesmak pozostał.

Komentarze

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker