Incydent w Starym Fordonie. Mężczyzna uderzył kobietę na ulicy. Po chwili szli, trzymając się za ręce
- Kobieta, uderzona przez partnera na ulicy, nawet go nie upomniała. Mnie owszem, bo się wtrąciłam - mówi mieszkanka Fordonu.

Bydgoszczanka relacjonuje, co widziała 2 maja 2024r. na ul. Bydgoskiej w Starym Fordonie. – Pani i pan, oboje chyba po 50-tce, szli po chodniku. Nie zwróciłam uwagi, czy wyszli z dyskontu, jak ja, czy też byli przedtem w innym sklepie. W każdym razie mieli reklamówki. Nie powinnam oceniać, ale wyglądali na zaniedbanych, chociaż chyba nie byli bezdomnymi. Sięgnęli do worka, otworzyli po jednej puszce piwa i szli dalej. Mężczyzna musiał zdenerwować się na kobietę, bo uderzył ją w głowę. Dostała z otwartej dłoni w tył głowy. Podeszłam szybko. Stanęłam między nią a nim. Krzyknęłam, co on wyprawia. Tylko dziwnie spojrzał i powiedział dosyć spokojnie coś w stylu: „Nie twoja sprawa”. Jego koleżanka, czy to partnerka albo i żona, nie zareagowała na uderzenie. Słowem do mężczyzny się nie odezwała, ale do mnie, owszem. Powiedziała, żebym się nie wtrącała, bo wezwie na mnie Straż Miejską. Brzmiało tak, jakbym coś złego zrobiła, a przecież chciałam jej pomóc.
Para z reklamówkami i piwami odeszła. – Stałam i obserwowałam jeszcze przez moment. Pani z panem złapali się za ręce, wkrótce straciłam ich z oczu – dopowiada bydgoszczanka.
Mówi też o podobnym incydencie, do jakiego doszło dzień wcześniej, czyli 1 maja. – Akurat nie byłam świadkiem zdarzenia – zaznacza. – Przeczytałam natomiast wieczorem na miejscowej grupie na Facebooku niepokojący wpis. Z tego, co pamiętam, był o tym, że w pobliżu przystanku tramwajowego na Bajce kobieta szarpała wózek z dzieckiem, a mężczyzna ten wózek trzymał. Ktoś przypadkiem nagrał tę sytuację, jadąc tramwajem. Dzisiaj posta o wózku już nie znalazłam. Możliwe, że skasowany. Dziwi mnie, że świadkowie przemocy, czy nawet kłótni, nie reagują. Ja w takich sytuacjach interweniuję i interweniowała będę. Proszę, też nie pozostawajcie obojętni.
Komentarze