Historia Fordonu

Więzienie w Fordonie. Oto jego historia. Jęki torturowanych kobiet słychać było w każdej celi

Lodowate cele, brak jedzenia i picia, jeszcze tortury. Takie są dzieje więzienia w Fordonie

Oddział Zewnętrzny w Bydgoszczy-Fordonie (taka brzmi oficjalna nazwa więzienia przy ul. Rynek) znajduje się w strukturach Aresztu Śledczego w Bydgoszczy od grudnia 2021. Jego historia jest długa i fascynująca, a bywała przerażająca.

Początki więzienia w Fordonie sięgają 1772 roku, gdy ówczesne miasto Fordon podczas zaboru włączono do Prus. Nowi rządcy zbudowali dom akcyzy i ceł. To tam pobierano podatek od polskich towarów dostarczanych do Gdańska. Miejsce było nieprzypadkowe: Fordon miał rozwinięty handel rzeczny. Potem celnicy wyprowadzili się z Fordonu, a dom ceł został kupiony przez aptekarza Korbitza. Później rząd pruski zaczął organizować na fordońskich terenach zakład karny. Początkowo funkcjonował on jako dom karny, będący filią więzienia w Koronowie. Przebywało tutaj nawet 450 kobiet. Więźniarki z Fordonu wkrótce zostały przewiezione do Żagania.

20 stycznia 1920 roku Bydgoszcz wróciła do państwa polskiego. Jeszcze na krótko więzienie stało się koszarami dla żołnierzy. Potem znowu pełniło swoją podstawową funkcję, czyli było miejscem dla osadzonych kobiet. To było więzienie nietypowe: na jego terenie otwarto jednoklasową szkołę powszechną dla skazanych (po wojnie była szkoła 7-klasowa, następnie zawodówka), działała też kaplica.

Fordońskiej więzienie było jednym z nielicznych w kraju, w których wyroki odsiadywały największe zbrodniarki. Do Fordonu przewieziono m.in. jedną z najsłynniejszych więźniarek lat 30-tych XX wieku. To Rita Gorgonowa. Zabiła Lusię, czyli dziewczynę, którą miała się opiekować. Do morderstwa doszło po tym, jak nastolatka nie zaakceptowała romansu swojego ojca z opiekunką, czyli Gorgonową. Morderczyni została skazana na 8 lat pozbawienia wolności. Wybuch II wojny światowej spowodował, że Gorgonową (jak wszystkie inne osadzone) wypuszczono na początku września 1939. Podczas II wojny światowej fordońskie więzienie stało się ciężkim więzieniem dla kobiet, które uważane były za największych przestępców. Tutaj kierowano transporty skazanych Polek i Żydówek, które dalej trafiały do obozów koncentracyjnych m.in. w Auschwitz. Przez prawie całą wojnę przez więzienie w Fordonie przewinęło się około 6300 kobiet.

Historia Ciechocinka

Cele więzienne były przeludnione (bywało, że trzykrotnie), zagrzybione, zimą często nie ogrzewane. Nie było łazienek. Brakowało czystej wody do picia, a porcje żywnościowe bywały kilkukrotnie mniejsze niż powinny. Więźniarki zmuszano do ciężkiej pracy od 10 do 12 godzin dziennie. Te, co do których zachodziło podejrzenie, że uciekną, były zatrudniane m.in. w szwalniach na terenie więzienia. Pozostałe opuszczały zakład i jeździły do pracy w fabrykach, chociażby w prochowni w Łęgnowie. Kadra więzienna składała się z samych Niemek. One często maltretowały polskie więźniarki. Okładały je gumowymi pałkami, karały odbieraniem jedzenia i picia, zakazywały odwiedzin rodzin skazanych. Stosowały tortury. Nie było widać, jakie kary fizyczne Niemki zadają Polkom, ale po całym więzieniu rozchodziły się jęki torturowanych. Wiele osadzonych kobiet umierało w wyniku pobicia, z głodu, zimna i rozstrzelania. Służba Więzienna podaje, iż tylko od stycznia 1941 do września 1944 zmarło w Fordonie 110 więźniarek.

Po wyzwoleniu kraju w 1945 roku do fordońskiego więzienia trafiały przede wszystkim Niemki i Austriaczki oraz Polki. Te ostatnie otrzymały wyroki za poglądy polityczne. Więzienie dla kobiet istniało do 1983 roku. Później zostało częściowo wyremontowane i od tamtej pory przeznaczone jest dla mężczyzn. Znajduje się tu 616 miejsc.

Komentarze

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button

Adblock Detected

Please consider supporting us by disabling your ad blocker