77-latka machnęła ręką, gdy przejeżdżał rowerzysta. Stracił równowagę, przewrócił kobietę. Kto tu winny?
77-latka szła po chodniku, po części dla pieszych. Zahaczyła rowerzystę, a on ją potrącił i się przewróciła. Kto ponosi winę?
Z naszą redakcją skontaktowała się 77-latka z Fordonu. Opowiada o incydencie, jaki miał miejsce z jej udziałem na osiedlu Szybowników. – Szłam z koleżanką po chodniku przy ulicy Twardzickiego, na wysokości bloków przy Rzeźniackiego. Tam chodnik jest podzielony na 2 części. Jedna jest przeznaczona dla pieszych, a druga jest zarezerwowana dla rowerzystów. Spacerowałyśmy po stronie dla pieszych. Akurat rozmawiałyśmy, a jak mówię, to od razu gestykuluję. Pechowo machnęłam ręką, gdy przejeżdżał rowerzysta. Nie zauważyłam go, bo nadjeżdżał z tyłu. Dotknęłam go dłonią, zahaczyłam chyba o jego bark. On stracił równowagę, potrącił mnie, na skutek czego się przewróciłam. Obolała podniosłam się przy pomocy koleżanki. Do teraz mam siniaki na ręce.
Mężczyzna nie pomógł seniorce. – On się nie przewrócił. Tylko stał obok roweru i patrzył. Jeszcze na mnie nakrzyczał – twierdzi starsza pani. – Nie dotknęłam go na tyle mocno, żeby aż tak stracił równowagę. Prawdopodobnie w wyniku zbyt szybkiej jazdy ją stracił. Niefortunnie, że stało się tak właśnie, gdy nas dwie mijał.
Cyklista jednak uważał, że gdyby kobieta nie machnęła ręką, przejechałby obok bez problemu. Przekonywał, że duża prędkość nie miała znaczenia. – Powiedział, że powinnam go przeprosić, ponieważ przeze mnie stracił swój tor jazdy. Bzdura! Ja oczekiwałam na przeprosiny od niego, bo on mnie przewrócił – mówi mieszkanka Fordonu.
Kto tutaj jest winny?
Komentarze