Riuny owczarni szpecą Fordońskie Górki. Jakie macie wspomnienia związane z tym miejscem?

Ponad 20 lat temu w budynkach na fordońskich górkach hodowano setki owiec. Pozostały po nich ruiny owczarni. Podobno nic nie można z nimi zrobić. Dzierżawca nieruchomości przebywa za granicą. Dziś o tym miejscu krążą niesamowite opowieści. Podziel się nami w komentarzach swoimi przygodami związnymi z tym miejscem. Fot.Emilia Skucińska.
W latach 90-ych owczarnia przestała istnieć. W budynku obok krótko działała firma meblowa. W ruinach młodzież prowadziła nocne życie. W opuszczonych budynkach organizowano libacje alkoholowe. Spotykali się tu również bezdomni i narkomani. Wokół leżały puste strzykawki. Wspominano również o satanistach. Ci dla odmiany podobno odprawiali tu swoj emroczne ceremonie. Krążyły też plotki, że organizowano w tym miejscu walki psów.
Obecnie w pustostanie zamurowano drzwi i okna. Wejść do środka można tylko górą. Niektórzy aby zajrzeć do wewnątrz wchodzą po cegłach ułożonych jedna na drugiej. Dachu już nie ma od dawna. W środku straszą zardzewiałe filary. Konstrukcje te mogą runąć w każdej chwili. Stwarzają niebezpieczeństwo dla przebywających w pobliżu osób. Jedyną ochroną są napisy na ścianach informujące o grożacych niebezpieczeństwach. Teren jest nieogrodzony. Okolica owczarni jest w dalszym ciągu miejscem częstych spotkań drobnych pijaczków, bezdomnych i dzieci.
Właścicielem działki jest Skarb Państwa. Osoba prywatna ma ją obecnie użytkowaniu wieczystym. Wydział Mienia i Geodezji Urzędu Miasta twierdzi, że nie może nic zrobić. Dzierżawca nieruchomości przebywa podobno za granicą i nie odbiera korespondencji.
.
Komentarze